Bohater noweli Stefana Grabińskiego Po stycznej.
Czciciel rzeczy tajemnych, szukający w świecie prawidłowości - dających się wyrazić za pomocą wzorów matematycznych. Opierając się na ruchach planet, opracował graficzny model rozwoju ludzkich losów oraz biegu zdarzeń. W efekcie otrzymał linie tworzące elipsy, które wzajemnie się krzyżowały i przecinały. Wśród tej zawiłej sieci spostrzegł, że krzywizny mogą się tak ustawić punktami największego wychylenia, że da się przez nie przeprowadzić linię prostąstyczną do elips. Linia ta, z pozoru przypadkowa, dla Wrzeckiego była dowodem na istnienie ukrytego związku między zdarzeniami, innymi słowy: była dowodem na istnienie w ludzkim życiu przeznaczenia. Przez długi czas Wrzecki pozostawał w sferze teorii, bowiem nie natknął się jeszcze na swoją styczną. Życie jego wciąż biegło po elipsie.
Był jednak gotów w każdej chwili, wskutek najbłahszego zdarzenia zewnętrznego, wypaść z dotychczasowego toru i podążyć z fatalną szybkością po zabłąkanej koleinie. Stało się tak, gdy pewnego dnia wybrał się na dłuższą przechadzkę po mieście, bez określonego celu. Najpierw spotkał dawno niewidzianego kolegę, który wspomniał o artykule dotyczącym samozatrucia u wężów i wręczył mu zaproszenie na wystawę obrazów. Chwilę potem posłyszał strzępek rozmowy dwóch mężczyzn, którzy dyskutowali o tzw. amerykańskim pojedynku.
Między obydwoma zdarzeniami dostrzegł nieprzypadkową zbieżność i z niecierpliwością zaczął oczekiwać kolejnych zdarzeń. W pewnej chwili napotkany po drodze pijak wziął go omyłkowo za swego kumpla - zmarłego niedawno śmiercią samobójczą. Zaczął się więc opędzać przed Wrzeckim jak przed marą i pchnął go w zaułek, którym pierwotnie Wrzecki nie zamierzał iść. Zarówno te, jak i wszystkie następne zdarzenia przywiodły Wrzeckiego do nieznanego mu mieszkania przy ulicy Rozstajnej 30. Kiedy otworzył drzwi, ujrzał młodego mężczyznę z lufą rewolweru wymierzoną w czoło. Wrzecki wyrwał mu rewolwer z ręki i błyskawicznym ruchem przyłożył sobie lufę do skroni i pocisnął.